Korzystając z tej strony, wyrażasz zgodę na używanie plików cookie.

Politechnika Śląska w Gliwicach

English version


Jesteś naszym 830575 gościem

International Power Electronics and Motion Control Conference

Katedra Energoelektroniki, Napędu Elektrycznego i Robotyki
Aktualności / Sulowskie Wierchy


Sulowskie Wierchy


W tym roku wykorzystaliśmy na tradycyjną wycieczkę pracowników Katedry jeden z nielicznych ładnych dni przełomu września i października. Celem były Sulowskie Wierchy, pasmo Karpat Wewnętrznych, leżące niedaleko Żyliny na Słowacji. Nie są to góry wysokie, najwyższy szczyt w okolicy Sulowa ledwo przekracza 800 m n.p.m., ale ich malowniczość przyciąga w sezonie tłumy wycieczkowiczów. My wybraliśmy okres turystycznie raczej martwy, co można było zauważyć nie tylko na szlakach, ale także odczuć w samym Sulowie, gdzie wszystkie restauracje były zamknięte lub serwowały już wyłącznie piwo miejscowym rolnikom i drwalom.

Dojazd do Sulowa w dzień roboczy wymaga niestety przebicia się przez polskie, czeskie i słowackie drogi, szczególnie uciążliwe jest to w Czadcy, gdzie na drodze krajowej tworzy się zwykle długi korek.

Punkt startowy, wieś Sulow, osiągnęliśmy o godzinie 10 i ruszyliśmy na okrężną wycieczkę po najpiękniejszych zakątkach tego pasma. Trzeba tu wspomnieć, że główną atrakcją są tu malownicze skałki zbudowane ze trzeciorzędowego zlepieńca wapiennego, które mogą przypominać Polakom skałki znane z Pienin czy Jury Krakowsko-Częstochowskiej, choć ich kształt i geneza są inne. Teren ten jest chroniony jako atrakcja przyrodnicza już od 1929 roku. Początek trasy to ostra wspinaczka na główny grzbiet i wyjście pod ruiny zamku Sulow. Niewiele pozostało śladów po tym zamku, którego początki giną w mroku historii. Wiadomo, że istniał już w XV wieku, a w połowie XVIII został opuszczony po trzęsieniu ziemi, które doprowadziło do jego ruiny. Resztki zamku są w górnej jego części znakomitym punktem widokowym na najbliższą okolicę i choćby dlatego warto odbić z głównego szlaku i zagłębić się w boczną ścieżkę przewijającą się między skałkami i resztkami murów obronnych. Dalsza część trasy prowadziła czerwonym szlakiem przez zbocza Brady (816 m.n.p.m) i dalej już zielonym szlakiem na Hawranią Skałę. Właśnie ten punkt słynie z przepięknego widoku na leżące u podnóża zespoły skałek, tworzące skalne miasto. Także zejście szlakiem żółtym do Sulowa było emocjonujące, a dodatkową atrakcją była możliwość odwiedzenia jaskini Šarkaniej - ogromnej groty wymodelowanej w zlepieńcu wapiennym z ciekawymi oknami w części stropu. Ostatnią atrakcją dnia była ścieżka prowadząca skrajem lasu do Sulowa, porośnięta tarniną pełną przemarzniętych już owoców cenionych przez miłośników dobrych trunków i przetworów domowych.

Wprawdzie trasa nie wydaje się długa, a góry raczej są małe, to wszyscy z przyjemnością zasiedliśmy do bryndzowych haluszków. Mimo że wszystkie okoliczne knajpy nie oferowały dań obiadowych, znalazł się jednak dobry człowiek, właściciel już nieczynnego po sezonie pensjonatu, który zaoferował nam ten słowacki specjał. Ech... są jednak na świecie dobrzy ludzie, ale szkoda, że żyją dość daleko - za naszą południową granicą.

Gotycka brama Zamek Sulov Zamek Sulov Ekipa Na Havraniej skale Z Havraniej skały Okno Zejście rynną


Tomasz Biskup


 © 2002 - 2024 Politechnika Śląska, Wydział Elektryczny, KENER    Webmaster: