Korzystając z tej strony, wyrażasz zgodę na używanie plików cookie.

Politechnika Śląska w Gliwicach

English version


Jesteś naszym 830486 gościem

International Power Electronics and Motion Control Conference

Katedra Energoelektroniki, Napędu Elektrycznego i Robotyki
Aktualności / II Tradycyjny wyjazd pracowników Katedry - Wielka Fatra

II Tradycyjny wyjazd pracowników Katedry
Wielka Fatra 15-17.09.2006 r.

Po znakomitych doświadczeniach z zeszłorocznego wyjazdu, podjęliśmy trud organizacji takiej imprezy także w tym roku. Dla odmiany jako obszar penetracji turystycznej zaproponowałem Wielką Fatrę na terenie Słowacji, co zostało zaakceptowane przez organizatora wyjazdu Aleksandra Bodorę. Góry te, niezwykle malownicze, były celem naszej eksploracji w dniach 15-17.09.2006 r. Tym razem impreza zgromadziła większą liczbę uczestników, bo aż dziesięciu. Byli to (w kolejności alfabetycznej): Aleksander Bodora, Janusz Hetmańczyk, Michał Jeleń, Radosław Jeż, Andrzej Latko, Jarosław Michalak, Szymon Pasko, Piotr Zaleśny, Marcin Zygmanowski i niżej podpisany.

Naszym punktem startowym był Biały Potok, wieś kilka kilometrów na południe od Rużomberku. Pogoda była piękna, a przed nami wysokie kopy Wielkiej Fatry. Po drodze minęliśmy cudownie położoną, pod zerwami skalnymi Sidorowa, wioskę Wilkoliniec, obecnie zachowaną jako skansen wsi słowackiej z ciekawym budownictwem drewnianym. Dalsza trasa wiodła na liptowskie ramię głównego pasma Wielkiej Fatry. Wdrapaliśmy się na nie w okolicy Sziprunia. Pewien nasz niepokój wzbudził dość duży ruch turystyczny na szlakach, nie notowany przeze mnie nawet w miesiącach wakacyjnych. Jak się potem okazało, Słowacy spędzali w aktywny sposób swój weekend, wydłużony z racji obchodzonego święta Siedmiobolesnej Matki Boskiej, patronki kraju. W okolice wojskowego ośrodka wypoczynkowego Smrekowica dotarliśmy ok. godz. 16. Właśnie tu mieliśmy spędzić noc, jako że pobliski hotel górski jest obecnie w remoncie. Z polskiego punktu widzenia ośrodek ten wygląda dość zabawnie, tworzy go bowiem kilka budynków, połączonych placem zabaw dla dzieci, grillowiskiem i parkingiem na 40 samochodów, a wszystko to na wysokości 1345 m n.p.m. na którą to wysokość wyprowadza bita droga ze wsi Podsucha. Jak stwierdziliśmy wieczorem, nasi sąsiedzi Słowacy świętowali ten dzień bardzo intensywnie, wzmacniając ten proces sporą ilością piwa i wina.

Najwidoczniej ani świętowanie, ani wzmagający się w nocy wiatr, nie zakłócił naszego snu, bo rano wszyscy obudzili się rześcy. Dalszy etap marszu prowadził grzbietem Halnej Fatry od Smrekowicy przez Rakitów, Płoską, Ostredok, Kriżną do hotelu górskiego Kralova Studnia. Jest to niezwykle malowniczy i widokowy fragment tych gór, pozwalający na podziwianie całości nie tylko tego pasma, ale także Małej Fatry, Gór Choczańskich i Niżnych Tatr. Pierwszy etap do przełęczy pod Płoską pokonaliśmy w dobrej kondycji i tylko chwilami dokuczał nam silny boczny wiatr. Tu było sporo odcinków szlaku chronionych przed podmuchami wiatru i nie odczuwało się, że czeka nas jeszcze ciężka walka. Na przełęczy spotkaliśmy dwóch kolegów: A. Bodorę i S. Pasko, którzy dojechali do nas drugiego dnia. Już razem rozpoczęliśmy walkę z wiatrem maszerując przez Płoską, Chyżki, Ostredok na Kriżną. Grupa nieco się rozciągnęła, bo każdy dostosował swoje tempo do możliwości i warunków pogodowych. Nasze kolejne miejsce noclegu, hotel górski Kralova Studnia, wyglądał raczej jakby miał zostać za chwilę rozebrany ze względu na stan techniczny, ale były to tylko pozory, bo można było tam zjeść małe co-nieco i zupełnie nieźle przenocować. Po prostu aktualny ajent prowadził remont, mający na celu zbliżenie obiektu do przyzwoitego standardu. Pewnym zaskoczeniem było jednak wyłączenie światła o godzinie 22, co zaowocowało trudnym powrotem części kolegów do właściwych pokojów. No cóż, z tego wniosek, że prawdziwy turysta powinien mieć „czołówkę” zawsze przy sobie.

Poranek następnego dnia przywitał nas niskimi chmurami i słabym deszczem, który na szczęście przestał padać w chwili naszego wyjścia na szlak. Wiatr nie przestał silnie wiać, zmieniły się jednak widoki i zamiast oświetlonych słońcem gór zobaczyliśmy je w chmurach. Ostatni dzień rozpoczęliśmy od wejścia na obrzydliwie zeszpecony dziwnymi nadajnikami i innymi urządzeniami szczyt Kriżnej, a następnie rozpoczęliśmy stopniowe zejście przez Rzepiszcze i Suchą dolinę do Wyżnej Rewuczy. Tu złapaliśmy autobus do Rużomberka, którym wróciliśmy do Białego Potoku, czyli naszego startowego punktu. Głód zaspokoiliśmy w restauracji pensjonatu, przy którym zostawiliśmy auta. Na uwagę zasługuje przyzwoita jakość posiłków i bardzo umiarkowana cena. To zaskoczenie na plus, z drugiej strony powrót w niedzielę drogami Słowacji przez Martin i Żylinę przeraził nas niesamowitą wprost liczbą patroli policyjnych stojących przy drodze. Naliczyliśmy bowiem ich kilkanaście (!!) na odcinku 70 kilometrów. Pewnie był to efekt „długiego weekendu”.

Niezależnie od tego wyjazd zapisał się sympatycznie, mam nadzieję, nie tylko w mojej pamięci. Był dla nas okazją do wymiany poglądów na różne tematy w miłej atmosferze i w pięknym otoczeniu gór. Na koniec kilka słów na temat statystyki wędrówki: przeszliśmy w ciągu 3 dni 49 km, z sumą podejść 2500 m i sumą zejść 2300 m.

Zobacz profil trasy i statystykę

Wilkoliniec Przełęcz pod Vtacznikiem Przed wyjściem z Smrekovicy Skalna Alpa i Tanecznica Na szlaku Przełęcz pod Rakitowem Czarny Kamień Ostredok Kriżna Kralova Studnia


Tomasz Biskup


 © 2002 - 2024 Politechnika Śląska, Wydział Elektryczny, KENER    Webmaster: